T. XVI (LXXII). Agnieszka Czechowicz, Różność w rzeczach. O wyobraźni pisarskiej Wacława Potockiego, Warszawa 2008

     Od kiedy Stanisław Grzeszczuk, w artykule O potrzebie i programie badań nad twórczością Wacława Potockiego, ogłaszał, używając metaforyki militarnej, zwycięstwo poety nad historykami literatury oraz odwrót i kapitulację tych ostatnich1, na wszelkie wyniki badań prowadzonych nad twórczością autora Moraliów rozwaga nakazywałaby patrzeć, jeśli nie jak na relację z kolejnej przegranej kampanii, to w każdym razie jak na raport z pola bitwy. Z perspektywy batalistycznej także niniejsze studium można byłoby odczytywać jako wyznania pokonanego, gdyby nie fakt – w tym kontekście podstawowy – że zamysł tej pracy zasadniczo różni się od wizji totalnej, jakiej realizację Grzeszczuk uznał za kryterium rozstrzygające o efektywności badań nad rozległą spuścizną najaktywniejszego staropolskiego twórcy. Odmienność założeń metodologicznych oznacza najpierw zawężenie pola eksploracji do dwóch najważniejszych zbiorów łużeńskiego autora, mianowicie – do Ogrodu fraszek i Moraliów2 . Powodów takiego wyboru jest kilka, decydującym zaś – iż dla poznania świadomości literackiej poety te właśnie kolekcje mają znaczenie fundamentalne. Wszystko, co Potocki miał do powiedzenia na temat literatury i literackości znajduje się właśnie w Moraliach i Ogrodzie. To dzięki dziesiątkom zwartych tam metapoetyckich wierszy, kilkuwersowych autotematycznych wtrętów i komentarzy, autor Wojny chocimskiej zyskał wśród badaczy reputację twórcy o najsilniej rozwiniętej świadomości pisarskiej na tle pozostałych autorów staropolskich. Dwa inne teksty znajdujące się poza wymienionymi zbiorami – Przemowa do pierwszej redakcji Wojny chocimskiej i Przedmowa do Odjemka od herbów, w których artysta zawarł istotne i obszerne uwagi dotyczące twórczości, sławy poetyckiej, poetów i samej wartości literatury, w rozważania niniejsze zostają oczywiście włączone, natomiast zaznaczyć trzeba, że obie przedmowy aktualizują te same wątki metapoetyckie, które obecne są w Ogrodzie i Moraliach. W tropieniu kierunków namysłu Potockiego nad twórczością pisarską oraz w próbie rekonstrukcji charakterystycznego dla niego rozumienia i „wyczuwania” sztuki słowa, metapoezja obu zbiorów pełni funkcję klucza i przewodnika, podczas gdy „wielka reszta” dzieła Łużnianina stanowi – gdy idzie o badanie tej kwestii – materiał uzupełniający.
     Właściwie ta pierwsza przyczyna byłaby już sama w sobie wystarczająca, aczkolwiek nie wyczerpuje wszystkich powodów uprzywilejowania obu zbiorów. Drugi motyw jest równie ważny: Potocki najpełniej wypowiada się – na każdy temat, na różne sposoby – właśnie w Ogrodzie i Moraliach. O ile jego poematy epickie, spełniając wymagania narzucane przez poetykę gatunku (jedność akcji, tematyka heroiczna, takież ukształtowanie postaci itd.) stanowią zawsze poetyckie ukreowanie tylko pewnego wycinka rzeczywistości, to Ogród i Moralia – przez swą genologiczną swobodę, stylistyczną różnorodność i tematyczną rozległość oferują czytelnikowi Potockiego wielokształtnego, polifonicznego. Dla konfrontacji pojęciowej warstwy jego metaliterackich wypowiedzi z ich artystyczną formą oraz – co ważne – dla jej konfrontacji z obrazem świata, który istnieje tu także w funkcji metaliterackiego komentarza, obydwa zbiory stanowią klucz.
     Przyczyny, dla których trudno jest analizować tę poezję, mają charakter pryncypialny i są oczywiste dla każdego, komu przyszło zmierzyć się kiedykolwiek z dorobkiem twórcy Ogrodu. Magiczna liczba przeszło 300 tysięcy wierszy jego autorstwa, jakimi dysponuje współczesna historia literatury, niedwuznacznie zakreśla przestrzeń praktycznej bezradności czytelniczej, o badawczej już nie wspominając3. Jeśli przypomnimy jeszcze do tego poważne rozproszenie większości tych trzystu tysięcy oraz jej kształt (czy raczej bezkształt) edytorski, i gdy dodamy, że pracowity Śreniawita zostawił po sobie po kilka redakcji niektórych utworów, to otrzymamy wstęp do ogólnego zarysu zaporowych problemów towarzyszących badaniom nad jego dziełem, który przedstawił przed laty Leszek Kukulski4. Stopień znajomości poezji Łużnianina trafnie określa jedno zdanie Adama Karpińskiego: „Jeżeli sądzimy, że twórczość Wacława Potockiego jest mniej więcej znana, to akcent trzeba by położyć na określenie >>mniej więcej<<” 5. [...]
     Analiza artykułowanej wprost refleksji pisarskiej autora Periodów w świetle przekazu immanentnego, dokonywana w kontekście – obok Ogrodu i Moraliów – także innych jego utworów (Pieśni nabożnych, Periodów, Nagrobków, Pocztu herbów, Wojny chocimskiej i in.) oraz w perspektywie przemian estetycznych zachodzących w poezji późnego baroku, pozwoli z pewnego dystansu ocenić, jak kształtuje się układ wzajemnych odniesień tego, co poeta sądził o literaturze (wypowiedź metapoetycka) i tego, jaką postać opinie te przybierały pod jego ręką: jakie przyciągały obrazy, w jakie obrastały argumenty (poetyka immanentna), czyli – jak w dziele Potockiego splatały się relacje między wiedzą o literaturze a jej indywidualnym, twórczym „wyczuwaniem”.
     Nowe studium metapoetyckich wypowiedzi Potockiego potrzebne jest przede wszystkim po to, by – konfrontując otwarty dyskurs „meta” jego poezji z jej immanentną wymową oraz uwzględniając szczególny dysonans, jaki wybrzmiewa na przecięciu wypowiadanych poglądów i samej poetyckiej realizacji tekstu – postawić pytanie o miejsce, jakie w imaginarium tego twórcy zajmuje temat: LITERATURA. Oraz po to, by zapytać o jego „instynkt artystyczny” – bez wątpienia silniejszy niż estetyczna świadomość. Będzie to zatem próba rekonstrukcji wyartykułowanego „wyczucia literackiego” a nie teorii poetyckiej. Każda próba odtworzenia takiej teorii w przypadku Potockiego kończyłaby się prawdopodobnie nie rekonstrukcją a imputacją. Potocki żadnego sformułowanego kodeksu poetyckiego po sobie nie zostawił, a jego wypowiadane w wierszach sądy, które dotyczą zagadnień literatury i literackości, nie układają się w żaden koherentny system – mógłby to być najwyżej jakiś pozór systemu, pełnego przy tym „miejsc niedookreślonych”, perforacji, niekiedy nawet sprzecznego wewnętrznie.
     Autor Ogrodu mówi wiele i chętnie na temat twórczości pisarskiej, czytelnik napotyka jednak nie lada problem, chcąc w jakiś sposób uzgodnić większość tych wypowiedzi z rzeczywistymi rozstrzygnięciami pisarza zapisanymi w jego dziełach. Oglądany przez medium własnych twórczych decyzji, wydaje się Potocki nie przystawać do swego „ja” literackiego, sprawiającego wrażenie swoistego poetyckiego „superego”, którego aktywność wyczerpuje się na poziomie werbalnego zadośćuczynienia normie, nie osiąga natomiast wewnętrznej, strukturalnej tkanki tekstów. Pisarz to dzieło. Jeżeli dzieło faktycznie istnieje inaczej, niż mówi o sobie, że istnieje lub powinno istnieć, to z tego pęknięcia, z rozluźnionej spoistości można odczytywać coś, co majaczy właśnie jako pisarskie „wyczucie”, artykułujące się na przecięciu normatywnej autoświadomości i realnych kształtów tekstu. „Moje ciało ma inne myśli niż ja” – powiada francuski komentator Racine’a. Ręka pisząca myśli inaczej niż uwiedzione przez autorytatywne wskazówki (poetyki, Auctores, kultura literacka...) pisarskie alter ego artysty: myśli stylem, nieszczególnie troszcząc się o jego regularność i nieskażoną odstępstwami czystość. [...]
                                                                                             (ze Wstępu)

------------------------------------
1. S. Grzeszczuk, O potrzebie i programie badań nad twórczością Wacława Potockiego, [w:] Wśród zagadnień polskiej literatury barokowej, cz.2: Motywy. Inspiracje. Recepcja, red. J. Nowak, Katowice 1980, s. 9.

2. Dla potrzeb niniejszej pracy przyjmuję właśnie Brücknerowską formułę tytułową: Ogród fraszek, która odnosi się tutaj nie tylko do Ogrodu nie plewionego, ale obejmuje całą fraszkopisarską twórczość Potockiego – włącznie z tekstami, które nie wchodziły według zamysłu autorskiego – zamysł ten ulegał zresztą rozmaitym zmianom – do korpusu pięcioczęściowego Ogrodu. Por. na ten temat L. Kukulski, Prolegomena filologiczne do twórczości Wacława Potockiego, Wrocław 1962, s. 69.

3.  Brückner pisał: „Utworzył do ćwierć miliona wierszy [...]” (Wstęp, [w:] W. Potocki, Wiersze wybrane, oprac. A. Brückner, Kraków 1921, s. 24); Leszek Kukulski obliczył, że same Moralia to ok. 50 i pół tysiąca wierszy (op. cit., s. 22, przyp. 40). Zaginionych dziś utworów (są to parafrazy biblijne Arfa Starego Testamentu z Nowym, Pieluszki Chrystusowe, [Działalność Chrystusowa], Prześladowanie Bożego Kościoła, Wieniec Najświętszej Panny), których ilość wersów jest nieznana, oczywiście nie wlicza się do tej sumy. Teksty te wymienia w zestawieniach wszystkich dzieł Potockiego L. Kukulski (op. cit., s. 135-136).

4. O sporządzanych przez poetę licznych opracowaniach redakcyjnych własnych utworów piszą: L. Kukulski, op. cit., passim (w zestawieniu wylicza wszystkie redakcje – zarówno zachowane do dzisiaj jak i zniszczone w  1944 r.); M. Kaczmarek, Sarmacka perspektywa sławy. Nad „Wojną chocimską” Wacława Potockiego, Wrocław 1982, s. 60-61 (badacz podaje za Kukulskim i Korbutem: „Na łączną liczbę 46 zachowanych i znanych tylko z tytułów utworów oraz wielkich zbiorów aż 12 ma od dwóch do czterech redakcji”. [s. 60]); Szerzej omawia to zagadnienie A. Karpiński, Między rękopisem a drukiem. Strategie upowszechniania dzieł literackich w drugiej połowie XVII wieku, [w:] tenże, Tekst staropolski. Studia i szkice o literaturze dawnej w rękopisach, Warszawa 2003, s. 29-43 (szczegółowe informacje nt. ilości redakcji autorskich niektórych utworów – s. 36). Przypomnijmy: Wirginia – 4 redakcje, Pieśni pokutne – 3 wersje, Syloret – 2 redakcje, Argenida – 4 redakcje, Transakcyja wojny chocimskiej – 2 red., Do żałosnej Korony Polskiej – 2 red., Poczta – 2 red., Nowy zaciąg – 2 red., Poczet herbów – 2 red.

5. A. Karpiński, „Sobieski” – nienapisany poemat epicki Wacława Potockiego. Śladem atrybucji „Muzy polskiej”, w: tenże, Tekst staropolski. Studia i szkice o literaturze dawnej w rękopisach, op. cit., s.96.