T. XXXIII (LXXXIX). Mirosław Lenart, Patavium, Pava, Padwa. Tło kulturowe pobytu Jana Kochanowskiego na terytorium Republiki Weneckiej, Warszawa 2013

     W biografii najwybitniejszego pisarza polskiego renesansu pozostaje wiele niewyjaśnionych kwestii. Należy do nich tzw. okres padewski, a badania naukowe do dziś nie dały jednoznacznej odpowiedzi na wiele pytań rodzących się podczas lektury zwłaszcza tych tekstów poety, które jako pierwsze ukazały się drukiem. Z drugiej strony mało kto wątpi, że zagraniczne podróże Kochanowskiego, przede wszystkim trzykrotne wyjazdy do Padwy, w sposób istotny wpłynęły na całą jego późniejszą twórczość.  Jednym ze sposobów, by nieco lepiej zrozumieć enigmatyczne i przez to nie do końca czytelne teksty, jest możliwie jak najgłębsze wniknięcie w tło kulturowe jego pobytu na terenie Republiki Weneckiej, która w okresie tzw. długiego cinquecenta przeżywała swój największy rozkwit.
     Wszakże prezentowanie nowej pracy o Kochanowskim wydaje się sprawą niełatwą, nawet jeśli ograniczamy się do poszukiwania odniesień wyłącznie tekstologicznych. Warto przytoczyć zaraz na wstępie opinię Tadeusza Ulewicza, który kończąc przedstawianie włoskich wpływów na twórczość Jana z Czarnolasu, niechętnie odniósł się do prób stworzenia nowego dzieła na ten temat:

   Rozważania i zestawienia niniejsze, ograniczone przeglądowo do oceny całościowej zjawisk i faktów charakteryzowanych, dadzą się zapewne w przyszłości wzbogacić o pomniejsze zwłaszcza szczegóły czy ustalenia tekstoznawcze, jakich wolno nam oczekiwać ze strony głównie badaczy-filologów, czytelników łacińskiej literatury humanistyczno-renesansowej – książek, listów czy rękopisów. Oczywiście i w tej chwili można by je rozbudować analitycznie do rozmiarów opracowania książkowego, gdyby to rokowało jakieś niespodzianki. […] Lecz pisanie jeszcze jednego, zwłaszcza zaś opasłego studium o sprawach zasadniczo już znanych – nie nęci. […] W obecnym zatem stanie rzeczy wolno nam – badawczo – pozostać przy określonym tu stanowisku, dopóki się komuś nie powiedzie odsłonić szczęśliwie czegoś naprawdę n o w e go, a przedmiotowo ważnego…

     Przestroga autora tych słów nie zniechęciła jednak badaczy, czego świadectwem studia poświęcone Kochanowskiemu nieustannie wzbogacające o nowe pozycje obszerną bibliotekę naukowych prób rozwiązania zagadek dotyczących jego osoby oraz przybliżających dzieło poety nazywanego nieraz „polskim Petrarką”. W badaniach tych wyróżniają się do dziś prace powstające w regularnych odstępach, bo związane z obchodami rocznicowymi. Wystarczy wspomnieć analizy opublikowane przy okazji edycji dzieł w końcu XIX w., materiały zjazdu krakowskiego z roku 1930 oraz tomy upamiętniające czterechsetlecie urodzin poety. Przynosiły one najwięcej różnego rodzaju studiów, szeroko później cytowanych w literaturze naukowej. Zasłużeni dla badań nad historią polskiej literatury autorzy pomieszczonych tam tekstów, wśród których znajdują się m.in. nazwiska tej miary, co: Stanisław Windakiewicz, Mieczysław Hartleb, Tadeusz Sinko, Henryk Barycz, Mieczysław Brahmer, Janusz Pelc, Tadeusz Ulewicz i wiele innych, dawali poczucie, że przetrząśnięte biblioteki i archiwa w Polsce oraz za granicą nie potrafią już odsłonić niczego więcej. Opinia ta zdawała się zasadna także dlatego, że sam Kochanowski, jak się wydawało, poskąpił nam w swojej twórczości jakichś informacji koniecznych do podjęcia tego rodzaju poszukiwań. Nie była to wprawdzie opinia powszechna, choć jedynie Mieczysław Korolko miał odwagę wyrazić ją wystarczająco dobitnie:

     W Twórczości Jana Kochanowskiego nie znajdujemy wielu reminiscencji z życia uniwersyteckiego w Padwie, albo, mówiąc bardziej ostrożnie, nie potrafimy odczytać jeszcze ewentualnych aluzji ukrytych pod sztafarzem mitologiczno-klasycznym w pisanych niewątpliwie w Padwie łacińskich elegiach poety czarnoleskiego.

     Przypomnijmy, że już sam pobyt Kochanowskiego na italskiej ziemi, zestawiany z krótkim okresem pobytu we Francji, doprowadzał w przeszłości do poważnych sporów co do wagi tych doświadczeń dla twórczości poety, związanych raczej, jak się zdaje, z zainteresowaniami badawczymi konfrontujących się w naukowych rozprawach uczonych niż z rzeczowymi analizami peregrynacji poety. Sama Padwa stała się też poniekąd areną sporów dotyczących nauczycieli Mistrza czy też źródeł jego miłosnych uniesień. Oprócz kwestii rozstrzygniętych nadal pozostały problemy otwarte, np. niektóre okoliczności umieszczenia epitafium Erazma Kretkowskiego w Bazylice św. Antoniego, które wyszło spod pióra nieznanego jeszcze wówczas szerszemu gronu poety, czy ustalenie dokładnego miejsca na mapie Padwy contubernium Polonorum. Do innych dyskutowanych zagadnień zaliczyć można choćby pomysł zaklasyfikowania fraszek do nowej formy poetyckiej czy też uczynienie Satyra nauczycielem moralności.
      Do wymienionych tu tematów odniesiemy się w niniejszej pracy, prezentując nowe hipotezy badawcze. Nie zapomnimy przy tym, że szczegółowe opracowanie wszystkich elementów bogatej i niezwykle złożonej kultury, z jaką zetknął się poeta na zwłaszcza na terenie Serenissimy, przekracza siły jednego autora. Pewnym ułatwieniem wydaje się utorowanie drogi dla dalszych poszukiwań, przede wszystkim dzięki wskazaniu źródeł do badań nad szesnastowieczną Padwą, które kryją jeszcze niejedną niespodziankę. Wiąże się to faktem, że dzieje miasta w okresie, kiedy przebywał w nim Kochanowski, nie zostały do dziś zadowalająco opracowane nawet we włoskich pracach naukowych. Osobno należy zbadać padewskie echa Odprawy posłów greckich zarówno co do tematu czy treści politycznych, jak również samego związku tragediowej próby Kochanowskiego z teatrem grodu Antenora, czy szerzej ‒ Republiki Weneckiej. Zagadnieniom tym, poruszanym niżej jedynie marginalnie, zamierzamy poświęcić osobne studium w ramach szerszego projektu badawczego dotyczącego historii teatru.
      Z proponowanym w tytule tematem wiąże się obszerna literatura naukowa, którą wykorzystamy jedynie w celach pomocniczych. Postaramy się, o ile to możliwe, koncentrować uwagę się na tematach nowych, dotychczas niewystarczająco rozpoznanych lub po prostu nieznanych. Samo streszczanie wcześniejszych ustaleń zajęłoby zresztą zbyt wiele miejsca zaraz na wstępie niniejszej pracy. Wnikliwych czytelników odsyłamy zatem do wskazanych w przypisach tekstów, zresztą ogólnie dostępnych.
      Pozostaje dodać, że powstanie książki było możliwe dzięki wieloletniemu pobytowi autora w Padwie, co pozwoliło na wszechstronne zbadanie tła kulturowego miasta w czasach, kiedy przybywali do niego Polacy z najbliższego otoczenia Jana Kochanowskiego. Odkrywanie kolejnych elementów zatartej dziś rzeczywistości przekonywało o zasadności takich studiów dla lepszego zrozumienia dzieł poety. Nie przecząc znaczeniu wydłużającej się z biegiem lat listy lektur, o których wnikliwe czytanie słusznie posądza się Jana z Czarnolasu, będącego przecież autorem erudycyjnych translacji filologicznych, pozostaje chyba ciągle kwestią otwartą odpowiedź na pytanie, czy kontakt z nimi – zwłaszcza w trakcie pobytu padewskiego ‒ nie schodził czasem na plan dalszy, kiedy chwile upływały młodemu człowiekowi także na rozrywkach w gronie przyjaciół. Innymi słowy, szukamy odpowiedzi na pytanie, czy klimat grodu Antenora, wykłady, dyskusje, zabawy, uczestnictwo w życiu teatralnym miasta, nie odegrały aby większej roli niż godziny spędzone w skryptoriach i książnicach kościelnych oraz prywatnych Padwy i Wenecji.
      Badania tekstów Kochanowskiego przypominają często studia biblistyczne z racji wielu metod stosowanych w egzegezie. To narzucające się porównanie świadczy jednak o wadze tej twórczości dla polskiej kultury. Uwagi pomieszczone na stronicach niniejszego opracowania dotyczą świata dziś nieistniejącego. Jego odkrywanie wymaga niemałego wysiłku, ponieważ Padwa, jaką znał Kochanowski, już nie istnieje. Na przestrzeni stuleci, podobnie jak inne miasta Europy, uległa licznym przeobrażeniom. Odtworzenie choćby w zarysie jej charakteru z tamtego czasu, pozwala jedynie w niewielkim stopniu odsłonić lub zrekonstruować to, co mogło wpłynąć na myślenie, poetyckie wybory czy tematy podejmowane w twórczości przez polskiego autora. We wstępie do Pism Łukasza Górnickiego Roman Pollak słusznie zauważył:

     Niestety, klimatu Padwy z tamtych czasów, życia obyczajowego mieszkańców, bujnego życia studenckiego nikt dotąd w jakimś pełniejszym obrazie nie przedstawił. Znane są tylko szczegóły o padewskich profesorach, ich wykładach i pracach, ale stanowi to tylko małą części tej bogatej, wielowątkowej a jakże ważnej dla nas opowieści.

     Nasza praca jest próbą wejścia na drogę prowadzącą do poznania świata, z którym zetknął się Kochanowski, i poddaje jednocześnie pod dyskusję, w jakim stopniu świat ów mógł wpłynąć na twórczość poety. Poszukiwanie padewskich inspiracji, będące odpowiedzią na pojawiające się w literaturze naukowej postulaty, ma jednak cel wykraczający poza chęć wykazania konkretnych powiązań. Chodzi w istocie o jak najbardziej szczegółowe rozpoznanie tego wszystkiego, co mogło inspirować twórcę, aby z tej pozycji rozpocząć w przyszłości próbę scalania wiedzy o antyku i italianizmie Kochanowskiego, co z kolei pozwoli na lepszą ocenę szczególnego dystansu, z jakim Polacy w XVI stuleciu traktowali kulturę europejską, często manifestując w swoich wyborach pozycje odmienne. Idealną kontynuacją rozpoczętych tu rozważań byłoby opisanie mechanizmu, który warunkował selekcję wiedzy i doświadczeń, prowadząc tym samym do wytyczania własnych dróg interpretacji rzeczywistości, charakterystycznych dla tworzącej się świadomości narodowej.

     Dorzucając w niniejszej pracy kilka ustaleń, może nie dla wszystkich wcześniej oczywistych, potwierdziliśmy wiele znanych teorii, dotyczących pobytów poety we Włoszech i ich wpływu na jego twórczość, ale mamy także świadomość, że Kochanowski nadal pozostaje twórcą nie do końca „odkrytym” w kontekście bagażu kulturowego, z jakim powrócił z podróży zagranicznych. Wyniki zaprezentowanych wyżej studiów są efektem pracy jednej tylko osoby, która w pełni zdaje sobie sprawę, co należałoby jeszcze zbadać na gruncie włoskim (Padwy nie wyłączając) w ramach zorganizowanego zespołu badawczego. Ponadto trudności w zrozumieniu tekstów Kochanowskiego są związane bezpośrednio z jego geniuszem twórczym, objawiającym się bardzo ograniczonym naśladownictwem znanych tekstów. Jak słusznie zauważył swego czasu Tadeusz Ulewicz:

     […] studia italskie przyszłego sekretarza królewskiego za podkanclerstwa Piotra Myszkowskiego oraz twórcy wielkiej poezji narodowej w Polsce urzeczywistniały się jednak… stosunkowo dość późno. […] pobyt ów włoski trwał zarazem dostatecznie d ł u g o, gdyż z grubsza około czterech i pół roku, przy rozciągnięciu się np. czasowym na blisko siedem lat łącznie […]. Tym się zapewne tłumaczy uderzająca z wielu względów d o j rz a ł o ś ć, jaką poeta tak samodzielnie wykazywać potem zaczął i w swym niemal całym ustosunkowaniu się duchowym do antyku, jak również i do współczesnych mu oraz dawniejszych doświadczeń literackich Włochów.

     Zapewne w roku 1559 Kochanowski zakończył swoją przygodę z Padwą. Do Polski powrócił pełen wiedzy, obserwacji i doświadczeń, które musiały w znaczącym stopniu zaważyć na kierunkach rozwoju jego talentu twórczego. Istotną rolę odegrali wszakże i ci wszyscy, którzy nie tylko doceniali walory jego poezji, ale potrafili także dostrzec w tekstach poety ślady wspólnych przeżyć z lat spędzonych poza granicami kraju. Wydaje się, że badania mające na celu odczytanie tych kodów zasługują na kontynuację nie tylko dlatego, byśmy lepiej rozumieli twórczość Jana z Czarnolasu, ale przede wszystkim dlatego, byśmy jeszcze dokładniej niż dotychczas zdołali uchwycić pozycję Polski na mapie Europy czerpiącej z myśli humanizmu. Na terenie Republiki Weneckiej owo sięganie do zdobyczy renesansu przybrało charakter zgoła wyjątkowy, stając się dla przybyszów z zagranicy godnym naśladowania wzorem. Odmienne widzenie wielu zjawisk oraz wytyczanie nowych dróg w polskiej kulturze świadczą o suwerenności, z jaką pokolenie Jana Kochanowskiego patrzyło na Europę, a co pozwoliło w efekcie na stworzenie zupełnie nowej, unikatowej formy komunikacji, charakterystycznej dla Polaków do dzisiaj.